Najstarszy tarnowski klub sportowy wywodzi oficjalnie swój rodowód z roku 1909, a więc sprzed 110 lat. Nie wdając się w kolejne rozważania na temat precyzyjnej daty powstania Tarnovii, okazja to dobra, aby wspomnieć krótko o jej dorobku i zasługach dla sportu w mieście, regionie i kraju.
Od piłki panów do piłki pań
Początki sportu w Tarnowie, podobnie jak na pozostałych ziemiach polskich zaboru austriackiego, sięgają przełomu XIX i XX wieku. Pierwsze kluby sportowe, a właściwie piłkarskie to już początek XX stulecia. Powstały we Lwowie, Krakowie i szybko w mniejszych miastach ówczesnej Galicji, nie wyłączając oczywiście Tarnowa, ważnego galicyjskiego ośrodka. Pogoń, Czarni, Biało-Czerwoni, drużyny, z dorobku których wyłonić się miał sportowy organizm największy, najprężniejszy i najbardziej żywotny, bliski sercu kilku pokoleń mieszkańców miasta – Tarnovia. W okresie międzywojennym Tarnovia była już uznaną marką. Najważniejsi byli oczywiście piłkarze, czołowa drużyna w Małopolsce, tocząca boje na boisku powstałym na terenie przekazanym przez księcia Sanguszkę przy Plantach, obok dworca kolejowego. Któż nie przyjeżdżał potykać się z Tarnovią? Krajowe potęgi, krakowskie Wisła i Cracovia, zagraniczne markowe zespoły, jak węgierski Budapesti Torna Club, Hradec Kralove z Czechosłowacji czy Hakoah z Wiednia.
Tak o Tarnovii pisał w swojej uroczej „Książeczce”, opisującej międzywojenne dzieje miasta, Jan Bielatowicz: Sokoli klub sportowy „Tarnovia” był onego czasu pepinierą asów piłkarskich dla całej Polski. W historii piłki polskiej nazwiska braci Jachimków, Smoczka, Ziemiana, Krawczyka i Pirycha mają takie samo znaczenie, co jakiś Osterwa, Jaracz, zresztą też tarnowiak lub Karbowski dla sceny narodowej. Od siebie dodajmy, że Józef Smoczek i Józef Ziemian, aczkolwiek w barwach innych klubów, trafili do kadry narodowej. Mało znanym epizodem jest fakt, że przez pewien czas Tarnovię szkolił sam Józef Kałuża, legendarny piłkarz Cracovii, potem prowadzący nawet reprezentację Polski.
Śladem piłkarzy, jeszcze w międzywojniu, powstały w Tarnovii inne sekcje: lekkoatletyczna, tenisa, tenisa stołowego, koszykarska, bokserska, a nawet sekcja palanta. Po wojennej przerwie klub przechodził rozmaite koleje losu, trafiając „pod skrzydła” różnych patronów. I chociaż częściej miał „pod górkę niż z górki”, nie posiadając możnego mecenasa borykał się często z finansowymi problemami, to jednak dzięki zaangażowaniu wspaniałych działaczy, trenerów i kibiców potrafił odnosić sukcesy na skalę kraju. Dziś legendą obrosły już występy piłkarzy w ekstraklasie w sezonie 1948 roku, kiedy to zespół z Antonim Barwińskim, Tadeuszem Dwuraźnym, Tadeuszem Kokoszką, Romanem Binkiem, braćmi Pyrichami i Roikami w składzie, walczył jak równy z równym z takimi firmami, jak Wisła, Cracovia, Legia Warszawa, ŁKS Łódź, Lechia Gdańsk czy Ruch Chorzów. A sam as nad asy Antoni Barwiński grał 17 razy w reprezentacji Polski! Koniec lat 40. i kolejna dekada to czasy rozwoju klubu, pomimo iż sytuacja polityczna niespecjalnie temu sprzyjała. Jak grzyby po deszczu powstawały kolejne sekcje.
Dziś wierzyć się nie chce, że było ich aż tyle: tenisowa, tenisa stołowego, lekkoatletyczna, piłki ręcznej, siatkówki, koszykówki, bokserska, szachowa, motocyklowa, pływacka, narciarska, łyżwiarska, hokejowa. Któż o tym dziś pamięta? Piłkarze jeszcze do połowy lat 50. grali w II lidze (odpowiednik dzisiejszej I), duże sukcesy odnosiły wówczas siatkarki i siatkarze. Ważną datą w historii klubu było wybudowanie w drugiej połowie lat 60. hali sportowej, w ostatnim czasie wyremontowanej i zmodernizowanej. W zmieniających się realiach, kiedy na utrzymanie wielu sekcji na wysokim poziomie sportowym stać było jedynie najpotężniejsze kluby, finansowane przez największe fabryki lub resorty siłowe, czyli wojsko i milicję, liczba sekcji naturalną koleją rzeczy musiała spadać. A w czasach najnowszych, kiedy polski sport uległ profesjonalizacji i komercjalizacji, a wiele klubów upadło, Tarnovia dzielnie trwa, koncentrując się na pracy z dziećmi oraz młodzieżą, ale nie zaniedbując także wyczynu, na poziomie, na jaki ją stać. Dziś oczkiem w głowie są piłkarki nożne, czołowa drużyna zaplecza ekstraklasy, ich klubowi koledzy grają w IV lidze, pilnie ćwiczą młodzi tenisiści stołowi. W klubie z ulicy Bandrowskiego regularnie trenuje około 300 młodych sportowców.
Barwiński, Ropek, Mróz, Klich…
Na przestrzeni dziesięcioleci dochował się najstarszy tarnowski klub wielu wybitnych sportowców, którzy rozsławiali Tarnów, a także Polskę na międzynarodowej arenie. O piłkarzach czasów międzywojennych i powojennych już wspominaliśmy, do tego grona dodajmy jeszcze Tomasza Stefaniszyna, który w Tarnovii jako nastolatek rozpoczynał karierę reprezentanta kraju i olimpijczyka. Pałeczkę tej wspaniałej sztafety pokoleń przejęli dziś wychowankowie „Tovii”: Bartosz Kapustka, uczestnik ostatnich mistrzostw Europy, oraz aktualny reprezentant Polski seniorów Mateusz Klich. Z Tarnovii „w świat” poszły niegdyś znamienite siatkarki: Irena Milanicz, Grażyna Kozioł-Bąk czy Anna Kołda, późniejsze reprezentantki kraju, uczestniczki wieku mistrzowskich, międzynarodowych turniejów.
W tarnowskim klubie wychowała się Agata Mróz, przedwcześnie zmarła dwukrotna mistrzyni Europy, której mama i siostra Katarzyna, także znana zawodniczka, były siatkarkami Tarnovii, natomiast tato Ryszard grał w sekcji koszykówki. Wychował tarnowski klub również zastępy wspaniałych lekkoatletów. Edward Mleczko był w latach 70. wybitnym średnio- i długodystansowcem, wielokrotnym przełajowym mistrzem kraju. Mniej więcej w tym samym okresie czołowym juniorem nie tylko w kraju, ale także w skali kontynentu był specjalista biegu na dystansie 800 metrów – Feliks Wawrzon. W nowszych czasach krajową potęgą stała się sekcja wspinaczki sportowej, powstała na początku lat 90. minionego wieku. Jej najwybitniejsi zawodnicy: Tomasz Oleksy i Edyta Ropek zdobywali medale mistrzostw świata i Europy, sięgali po Puchar Świata, mają wielkie zasługi dla popularyzacji tej stosunkowo nowej dyscypliny sportu w Polsce.
Nie ma miasta bez Tarnovii
Nie sposób nie wspomnieć także o innych, przynajmniej kilku osobowościach Tarnovii. Kultową postacią był Adam Włodek, wieloletni gospodarz obiektów, dbający o nie, jak o własny dom. Jego wychowany dosłownie na stadionie syn Antoni został cenionym piłkarzem, trenerem i sędzią. Obecnie klub organizuje piłkarski memoriał jego imienia. Marian Prokop grał w ligowej drużynie mając ponad pięćdziesiąt lat, a przecież zawodnikami tego klubu byli także jego brat oraz trzej synowie. Maria Krawczyk, niegdyś czołowa rakieta kraju, potem przez wiele lat szkoliła tenisową młodzież. Podobnie Bronisława Stroisz, która została tenisistką stołową Tarnovii w pierwszej połowie lat 60. minionego stulecia jako zawodniczka, i… pozostaje w niej do dziś jako trenerka, będąc prawdziwą sportową arką przymierza, łączącą dawne i obecne czasy.
Trudno nie wymienić w tym miejscu nazwiska Romana Kierońskiego, który został kierownikiem sekcji lekkoatletycznej jako nastolatek, a potem był w Tarnovii działaczem, zawodnikiem, spikerem, kronikarzem, a przede wszystkim chyba największym kibicem. Do takich ludzi oddanych, niezależnie od czasów i okoliczności „Tovia” miała zawsze szczęście, nie sposób w tak krótkim tekście wymienić ich wszystkich.
Po ponad wieku działalności klub wrósł w miasto i trudno sobie wyobrazić Tarnów bez niego, chociaż władze samorządowe nie zawsze chcą o tym pamiętać. Tarnovii ad multos annos!
Źródło: Tygodnik TEMI
Tarnovia zaczyna historyczny sezon
Janusz